Obudziliśmy się w piękny słoneczny
dzień, z okna mogliśmy od rana podziwiać góry i jezioro,
zebraliśmy się dość leniwie i ruszyliśmy do miasta na
rekonesans.
Jak zwykle naszym pierwszym miejscem do
odwiedzenia jest centrum informacji turystycznej, które akurat w tym
miasteczku było nam wyjątkowo trudno znaleźć. Zanim tam
dotarliśmy obeszliśmy ścisłe centrum, składające się z dwóch
placów, kilku małych deptaków i portu. Pojawienie się nagle w
takim miejscu daje człowiekowi uczucie, że znalazł się w raju.
Woda w jeziorze ma piękny lazurowy kolor, otaczają nas wspaniałe w
połowie zielone, z ośnieżonymi szczytami góry, wszędzie okazała
roślinność.
Po uzyskaniu wszystkich pożądanych
odpowiedzi na nasze liczne pytania udaliśmy się do ratusza aby
zbadać sprawę legalności występów w tym pięknym mieście.
Rozmowy z bardzo miłymi urzędnikami były jak to we Włoszech
utrudnione z powodu bariery językowej. Po tym jak zasugerowano nam
aby w sprawie ognia udać się do straży pożarnej ustaliliśmy, że
nasze pokazy nie powinny stanowić problemu, musimy jednak trzymać
się kilku prostych wytycznych. Prawo tu jest takie, że nie wolno
występować dłużej niż trzy dni pod rząd, a po tych trzech
dniach należy zrobić dwa tygodnie przerwy. Dodatkowo jest zakaz
robienia pokazów po 22.00 i limit głośności wynoszący 50dB.
Gdy wróciliśmy do kampera posililiśmy
się zupką z polskich warzyw i ruszyliśmy na skuterze w
poszukiwaniu lepszego miejsca parkingowego, zjeździliśmy miasto
wzdłuż i w wszerz dochodząc ostatecznie do wniosku, że nasze
obecne miejsce jest najlepszym jakie możemy tu dostać, w końcu
mamy widok na jezioro, góry, do rynku około 10 minut spacerkiem, no
i parking jest za darmo.
Piękna słoneczna pogoda, która
towarzyszyła nam przez cały dzień wieczorem zmieniła się pogodę
niemalże sztormową, porywisty wiatr targał wszystko co stało mu
na drodze, w porcie fale uderzające o brzeg, od czasu do czasu lekki
deszczyk, ogólnie chłodno i nieprzyjemnie. Mimo wszystko
postanowiliśmy występować, uszykowaliśmy się, poszliśmy na
rynek i po dłuższej chwili analizy sytuacji stwierdziliśmy, że
nic tu po nas kiedy nie ma tu nikogo. W ciągu dnia pełne ludzi
miejsce było teraz zupełnie puste, zupełnie jak w scenie z filmu
katastroficznego.
Wróciliśmy więc do domu i po kolacji
zakończyliśmy ten pełen wrażeń dzień w nowym miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz