czwartek, 12 kwietnia 2012

Złapana w sieć


Zgodnie z prognozą pogody, co drugi dzień jest ładny, dziś na szczęście nie padało i mogliśmy w końcu rozpocząć sezon ogniowy! Jednak to dopiero wieczorem. W ciągu dnia Magda, po tym jak porozciągała się w słońcu nad jeziorem wyciągnęła maszynę do szycia i zaczęła kombinować z marynarką Tomka, jednak jak tylko słońce zaszło za górę ograniczona ilość prądu zaczęła dawać o sobie znać. Tomek spędził czas na zakupach, nauce włoskiego i gotowaniu. Niestety nasz wspaniały, bezprzewodowy, darmowy internet, z powodu którego specjalnie kupiliśmy włoski numer telefonu, dzisiaj zafundował Magdzie całe popołudnie w bibliotece pełne frustracji i kombinowania. Internet nie działa, a my nie wiemy czy to z winy naszego komputera, czy z winy sieci. Magda zrobiła wszystko co mogła, żeby przywrócić wczorajszy stan rzeczy, jednak na próżno. Zrezygnowana wróciła do domu, gdzie na szczęście czekał na nią obiad:)
Wieczorem poszliśmy na rynek, gdzie pomimo dużo lepszej pogody zastaliśmy takie same pustki jak we wtorek. Jedynym żywym stworzeniem zdającym się po prostu spędzać czas na mieście był uroczy kot o oryginalnym umaszczeniu, który odpoczywał na murku przy wodzie.


Tym razem, pomimo braku ludzi postanowiliśmy nie polegać na pozorach i po prostu zaczęliśmy pokazy.


Ku naszemu zaskoczeniu jakoś tak się stało, że podczas każdego z występów ktoś pojawiał się na horyzoncie i coś do kapelusza wpadało:) Nie można powiedzieć, że wpadało dużo, ale wystarczy na zakupy spożywcze;) Tak czy inaczej jesteśmy zadowoleni, że udało nam się zarobić cokolwiek, a co najważniejsze, przyjemnie nam się robiło pokazy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz