Obudziliśmy się przed południem,
bardzo zrelaksowani i wypoczęci, chociaż w troszkę rozleniwionym
nastroju. Tomek oczywiście nie wstał na statuowanie;) Powoli zabraliśmy się za domowe obowiązki, które w
zasadzie zabrały nam czas aż do przygotowywania się na ogień.
Wczoraj na rynku sytuacja była dość
nieprzyjemna, poinformowano nas, że bez pozwolenia nie możemy
używać głośnika. Jedyne wyjście jakie widzimy, to załatwić
potrzebny papierek, ale to dopiero w poniedziałek. Dzisiaj postanowiliśmy
wypróbować inne miejsce po drugiej stronie rzeki, gdzie jest duży
deptak i jakieś restauracje.
Knajpa, którą wybraliśmy była pełna
po brzegi, obsługa wyraziła zgodę na pokaz i zrobiliśmy jeden
bardzo udany występ, tak finansowo jak i artystycznie:) Po pokazie
nawet jedna pani przyszła zapytać o możliwość wynajęcia nas na
wesele;) Niestety pozostałe restauracje albo nie życzyły sobie
naszej obecności, albo były puste. Przenieśliśmy się więc na Bruhlsche Terasse i tam kontynuowaliśmy pokazy dla przechodniów aż
do północy, kiedy nie było widać już ani jednej żywej duszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz