Minęły kolejne trzy dni
załatwiania spraw i pracowania w Poznaniu. Udało nam się dwa razy
pójść na ogień, niestety we wtorek musieliśmy zostać w domu,
znów z powodu pęcherza Magdy... Środowe występy były mocno
skoncentrowane na towarzyskiej stronie występów ulicznych. Irena,
jako nasza najwierniejsza wielbicielka przyprowadziła swoją
znajomą, razem z którą obejrzała wszystkie trzy nasze pokazy.
Niestety znajoma nie do końca przypadła do gustu Magdzie, gdyż
jako jasnowidz przypisała sobie prawo do komentowania bardzo
prywatnych spraw, nie pytana... Szybki sposób na obudzenie ostrej i
groźnej Magdy;) Na rynku pojawili się też Marta i Mikołaj, którzy
odświeżyli atmosferę serwując nam konstruktywną krytykę
dotyczącą naszych pokazów:) Bardzo dziękujemy, zwłaszcza
Majkiemu za wyważony dobór słów:P Mieliśmy też okazję trochę
poznać Grześka i Rysię, inną parę ogniarzy z Poznania, którzy
tak jak i my próbują podróżować i utrzymywać się z
występowania. Było wesoło:) Grześ i Rysia pojawili się również
dzisiaj, jednak nasz wieczór został przerwany nadchodzącą burzą,
tak więc jam session które próbowaliśmy uskutecznić ograniczyło
się do kilku utworów.
Poza pracą i naszymi
pozostałymi, standardowymi zajęciami Magda uczyła się od Krzysia
jak nagrywać filmy, gdyż w najbliższej przyszłości planujemy
nagrać kilka krótkich klipów, które chcemy później wykorzystać
w pewnym pokazie. W środę Tomek zaprowadził naszego kamperka do
mechanika na poważną naprawę, która pewnie zajmie kilka dobrych
dni. Postanowiliśmy też zaopatrzyć się w czytnik ebooków, w
końcu elektroniczne książki zajmują dużo mniej miejsca niż
papierowe i można ich mieć ze sobą na wyjeździe bardzo wiele:) A
dziś mieliśmy bardzo przyjemne spotkanie z mamą Agnieszki, która
odwiedziła nas (chociaż podejrzewamy, że bardziej chodziło o
Collette:) ) i przywiozła ze sobą pyszne wegańskie ciasto własnej
roboty, mniam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz