niedziela, 5 sierpnia 2012

Porażka


Wstaliśmy rano i od razu pojechaliśmy do Frankfurtu na znany już nam parking przy wielkim parku. Tomek nie tracąc czasu zdjął skuter z rampy, przebrał się i pojechał do centrum statuować, a Magda wzięła laptopa i poszła do pobliskiej knajpy podłączyć się do prądu, gdyż z powodu braku słońca mamy niedobór. Chcąc zamówić coś do jedzenia tak się zakręciła, że w końcu dostała wegańskie danie spoza karty, które kosztowało o wiele więcej niż może być warte korzystanie z internetu przez cały dzień. Tomek natomiast w końcu w ogóle nie statuował, gdyż centrum Frankfurtu w szczycie sezonu okazało się być ohydne: oprócz festynu i tłumów ludzi typu festynowego, było też mnóstwo żebraków i „artystów” ulicznych, którzy zaczepiali ludzi prosząc ich o pieniądze, różniąc się od żebraków tylko przebraniem. Potencjalna publiczność przemykała obok tych marnych statui omijając je za wszelką cenę... Nawet gdyby Tomek przełamał niechęć, nie znalazłby dla siebie miejsca.
Gdy spotkaliśmy się ponownie w domu szybko podjęliśmy decyzję o natychmiastowym wyjeździe, jeśli Tomek nie ma zamiaru tu pracować, a Magda nie może z powodu przeziębienia, to nic nas tu nie trzyma. Jako następny cel obraliśmy sobie Fuldę i jak zwykle przejechaliśmy dziś część trasy zatrzymując się na odpoczynek przy autostradzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz