piątek, 10 sierpnia 2012

Garbate szczęście


Czekanie na festyn okazało się zupełnie złym pomysłem. Nie przyciągnął on tłumów ludzi rządnych rozrywki, pojawiło się za to sporo weekendowych artystów ulicznych, którzy uprzedzili Tomka i zajęli najlepsze miejsca. Jak w końcu Tomek doczekał się swojej kolejki, to zostało niewiele czasu na pracę, a ludzie byli już nasyceni.
Magda kolejny dzień malując spódnicę dorobiła się już małego garba, a końca nadal nie widać... Nie spodziewaliśmy się, że to będzie tyle pracy.
Po południu spakowaliśmy nasze rzeczy, uzupełniliśmy zapas wody i późnym wieczorem ruszyliśmy znów w trasę, obierając jako cel miasteczko Eisenach, gdzie w czasach DDR`u produkowano limuzyny o nazwie Wartburg. Byliśmy jednak tak zmęczeni całym dniem, że jak to w naszym zwyczaju zatrzymaliśmy się na nocleg po przejechaniu tylko części drogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz