wtorek, 4 września 2012

Złote rączki


Mieszkamy u Krzysia i Agnieszki tak często, że poniekąd czujemy, że jest to nasze mieszkanie:) Tak więc angażujemy się czasem w różne prace domowe, a Tomek sprawuje funkcję złotej rączki. Tym razem podjął się zadania konstrukcyjnego, które ma na celu stworzenie przestrzeni na świeżym powietrzu dla naszych kotów. Chodzi o siatkę osłaniającą balkon, która ma uniemożliwić kotom ewentualny skok w przepaść. Całą niedzielę aż do wyjścia na ogień Tomek spędził wraz z Krzysiem na balkonie montując konstrukcję ich własnego projektu, a Magda w tym czasie skracała na maszynie zasłony, które były tak długie, że Truskawa robił sobie z ich końcówek legowisko;)
Niedzielny ogień odbył się cudem, gdyż tuż przed wyjściem przypomnieliśmy sobie, że hula hop jest uszkodzone, a bez hula nie ma sensu nawet wychodzić z domu;) Na szczęście Magda wpadła na genialny pomysł szybkiej naprawy i udało nam się wyruszyć. Na rynku znów spotkaliśmy Grześka, Rysię, Martę i Mikołaja, pojawiła się też na chwilę niespodziewanie cała rodzinka Tomka, która akurat była w Poznaniu. Niestety same występy nie były zbyt owocne, niedzielna publiczność nie jest nastawiona na rozrywkę. Na ogniu byliśmy również dziś i dziś występy były zdecydowanie lepsze.
Pomijając parę filmów i wiele spraw które załatwiliśmy (jak to zwykle bywa kiedy jesteśmy w Poznaniu) w poniedziałek pojechaliśmy na cytadelę, Magda spotkała się z Martą na trening taneczny (taniec orientalny i burleska), a Tomek poszedł na długi spacer ze swoim bratem nadrabiając odrobinę zaległości towarzyskie.
A dziś wrócił do nas nasz kamperek, naprawiony i gotowy do wyjazdu. Będzie musiał jeszcze odrobinę poczekać, gdyż wybieramy się na tydzień do Warszawy, jednak po powrocie będziemy zbierać się do Niemiec. Po odbiorze samochodu pojechaliśmy do Kiekrza, żeby zrobić test paliw ogniowych. W listopadzie mamy pokaz w Dreźnie, który będzie odbywał się wewnątrz budynku, znaleźliśmy więc paliwo, które podczas spalania nie wydziela dymu i dziś upewniliśmy się, że faktycznie tak jest. Po testach pojechaliśmy do Kwadratu na wegańską ucztę z Krzysiem i Agnieszką i potem prosto do pracy.
W każdej wolnej chwili Magda malowała spódnicę Feniksa i można powiedzieć, że dolna część kostiumu jest wstępnie skończona. Czekają ją jeszcze małe poprawki i upiększenia, ale widać już jak to wszystko ma wyglądać:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz