Mieszkamy u Krzysia i
Agnieszki tak często, że poniekąd czujemy, że jest to nasze
mieszkanie:) Tak więc angażujemy się czasem w różne prace
domowe, a Tomek sprawuje funkcję złotej rączki. Tym razem podjął
się zadania konstrukcyjnego, które ma na celu stworzenie
przestrzeni na świeżym powietrzu dla naszych kotów. Chodzi o
siatkę osłaniającą balkon, która ma uniemożliwić kotom
ewentualny skok w przepaść. Całą niedzielę aż do wyjścia na
ogień Tomek spędził wraz z Krzysiem na balkonie montując
konstrukcję ich własnego projektu, a Magda w tym czasie skracała
na maszynie zasłony, które były tak długie, że Truskawa robił
sobie z ich końcówek legowisko;)
Niedzielny ogień odbył
się cudem, gdyż tuż przed wyjściem przypomnieliśmy sobie, że
hula hop jest uszkodzone, a bez hula nie ma sensu nawet wychodzić z
domu;) Na szczęście Magda wpadła na genialny pomysł szybkiej
naprawy i udało nam się wyruszyć. Na rynku znów spotkaliśmy
Grześka, Rysię, Martę i Mikołaja, pojawiła się też na chwilę
niespodziewanie cała rodzinka Tomka, która akurat była w Poznaniu.
Niestety same występy nie były zbyt owocne, niedzielna publiczność
nie jest nastawiona na rozrywkę. Na ogniu byliśmy również dziś i
dziś występy były zdecydowanie lepsze.
Pomijając parę filmów i
wiele spraw które załatwiliśmy (jak to zwykle bywa kiedy jesteśmy
w Poznaniu) w poniedziałek pojechaliśmy na cytadelę, Magda
spotkała się z Martą na trening taneczny (taniec orientalny i
burleska), a Tomek poszedł na długi spacer ze swoim bratem
nadrabiając odrobinę zaległości towarzyskie.
A dziś wrócił do nas
nasz kamperek, naprawiony i gotowy do wyjazdu. Będzie musiał
jeszcze odrobinę poczekać, gdyż wybieramy się na tydzień do
Warszawy, jednak po powrocie będziemy zbierać się do Niemiec. Po
odbiorze samochodu pojechaliśmy do Kiekrza, żeby zrobić test paliw
ogniowych. W listopadzie mamy pokaz w Dreźnie, który będzie
odbywał się wewnątrz budynku, znaleźliśmy więc paliwo, które
podczas spalania nie wydziela dymu i dziś upewniliśmy się, że
faktycznie tak jest. Po testach pojechaliśmy do Kwadratu na wegańską
ucztę z Krzysiem i Agnieszką i potem prosto do pracy.
W każdej wolnej chwili
Magda malowała spódnicę Feniksa i można powiedzieć, że dolna
część kostiumu jest wstępnie skończona. Czekają ją jeszcze
małe poprawki i upiększenia, ale widać już jak to wszystko ma
wyglądać:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz