Z Georgiem umówiliśmy
się na 15.00 w centrum Berlina, mieliśmy więc trochę czasu z
rana. Magda zajmowała się szyciem bluzki Feniksa, a Tomek poszedł
na długi spacer odkrywając tym samym małe jeziorko w okolicy i
zrobił obiad, którym mogliśmy się zajadać później w mieście.
Magda niezmiernie się
ucieszyła na widok swojego kumpla, podczas poprzedniego pobytu w
Dreźnie zżyła się z nim trochę i tęskniła za nim w
międzyczasie, tak więc ponowne spotkanie było pełne pozytywnych
emocji. Usiedliśmy sobie na trawie na Wyspie Muzeów i gadaliśmy
w najlepsze, trochę nie przejmując się tym, że mieliśmy się
przygotowywać do sesji zdjęciowej.
O 19.00 dołączyła do
nas mama Georga, czyli nasza fotografka. Gdy dyskutowaliśmy nad
wyborem miejsca do zdjęć zaczęło nagle lać... Szybko uciekliśmy
z naszym sprzętem pod filary przy muzeum i ostatecznie tam już
zostaliśmy – filary były na tyle wysokie i było na tyle dużo
przestrzeni, że mogliśmy tam zrobić naszą sesję zdjęciową nie
przejmując się w ogóle deszczem.
Przez dwie czy trzy
godziny pracowaliśmy nad zdjęciami, jednak ani Magda ani Georg nie
mieli jeszcze nigdy robionych zdjęć z innym artystą, tak więc nie
za bardzo wiedzieliśmy od czego zacząć. Mama Georga również nie
miała pomysłów, próbowaliśmy więc różnych rzeczy i w sumie
ostatecznie niewiele z tego wyszło.
Po sesji pojechaliśmy do
kampera – Tomek skuterem a Magda i Georg samochodem z mamą Georga,
skąd w trójkę wyruszyliśmy do Drezna. Dotarliśmy na miejsce w
nocy i zaparkowaliśmy pod KOKiem, pożegnaliśmy się z Georgiem i
poszliśmy od razu spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz