wtorek, 19 lipca 2011

Lenistwo nie popłaca...

Dziś pogoda dopisała, to znaczy nie padał deszcz, a to nasz jedyny warunek dotyczący aury:) Przed wieczornymi pokazami czas wypełniły nam codzienne czynności domowe oraz przygotowania do festiwalu filmowego. Byliśmy też w niesamowitym (przynajmniej jak na polskie standardy) lumpeksie, gdzie można było kupić rewelacyjne stroje do pokazów. Na razie ograniczyliśmy się do „window shopping”, ale lokalizacja została zapamiętana i czeka na lepsze czasy;)
Wieczorem mimo poniedziałku Berlin na Hackescher Markt okazał się równie zatłoczony co w sobotę. Udało się nam zrobić dwa pokazy, jednak aby wystąpić później trzeba było się ustawić w kolejkę z innymi artystami ulicznymi – czas oczekiwania do 3 godzin. Jutro będziemy próbować w innej lokalizacji.
Leniwy nastrój nas jeszcze nie opuścił, jednak wkrótce będzie musiał, gdyż dziś mieliśmy tego pierwsze konsekwencje. Gdzieś na tyłach naszej świadomości migała lampka pokazująca kończąca się wodę w kamperze, a przecież prysznic trzeba wziąć po pokazach... Skutek był taki, że o pierwszej w nocy jeździliśmy po stacjach benzynowych w poszukiwaniu dostępnego kranu i obsługi, która byłaby skłonna dać nam w prezencie kilkadziesiąt litrów wody. Na szczęście w końcu się udało, jednak nie było to przyjemne przeżycie, które chcielibyśmy powtarzać co kilka dni;)

1 komentarz:

  1. Ja myślę, że lenistwo to Was nigdy nie opuści ;) A na tym zdjęciu to Magda czy Tomek? Ja nie widzę! Wy już wyglądacie tak samo! To ja Gremlin (nie wiem czy to widać?)

    OdpowiedzUsuń