sobota, 16 lipca 2011

Pierwsze koty za płoty

Sobota w Berlinie przebiegła nam bardzo spokojnie, potrzebowaliśmy bardzo tego dnia spokoju i relaksu, zregenerowaliśmy nasze baterie, żeby wieczorem zdobyć serca Berlińskiej publiczności:) No może to stwierdzenie to lekka przesada, chcieliśmy zdobyć ich serca, a wyszło jak wyszło:) Berlin w pewnym sensie jest bardzo wymagającym miastem: konkurencja jest ogromna, a w najlepszym miejscu do występów obowiązuje kolejka (występy na Hackescher Markt), tak dużo jest artystów. Cały czas szukamy jakiś alternatywnych miejsc, jednak nie jest to łatwe zadanie.
Spotkaliśmy starych znajomych i poznaliśmy jak zwykle dużo osób, w tym Agnieszkę, Polkę mieszkającą od lat w Berlinie. Dziewczyna zajmuje się sztukami cyrkowymi i tańcem z ogniem już dziesięć lat, pokrzepiające jest to, że żyje z tego:) Niestety nie widzieliśmy jej występu, ale jak dobrze pójdzie, to jeszcze zobaczymy.
Zrobiliśmy cztery pokazy, tym samym przełamaliśmy pierwsze lody i jesteśmy zadowoleni. Publiczność niemiecka jest dużo przyjemniejsza niż polska, nawet późną porą, gdy ludzie byli w większości pijani, zachowali kulturę. Sama przyjemność!
Trzeba jeszcze wspomnieć, że nasz kamper sprawuje się wzorowo. Jak na razie, to żyje nam się w nim zupełnie dobrze, wcale nie jest za ciasno:) W zasadzie dość wygodne jest to, że możemy podawać sobie rzeczy z jednego końca mieszkania do drugiego bez wstawania z kanapy:) Pozostało nam jeszcze trochę sprzątania i majsterkowania, ale za to zapewne zabierzemy się jutro.
Po mieście przemieszczamy się sprawnie i szybko skuterem, który również sprawuje się bardzo dobrze. Możemy nie tylko docierać do miejsca występów z całym sprzętem, parkować bez problemu tuż obok miejsca występu, ale przy okazji zwiedzamy miasto, a trzeba przyznać, że Berlin nocą jest całkiem urokliwy. Dlatego też jeśli trochę pobłądzimy (co się zdarza) to mamy dodatkową atrakcję w postaci nowych miejsc do oglądania. Z racji wprowadzenia strefy ekologicznej w centrum miasta byliśmy zmuszeni do zaparkowania na granicy tej strefy. Do ścisłego centrum mamy jedynie około 10 km, co sprawia, że dojazdy nie są uciążliwe, a miejsce postoju jest spokojne, z okien widzimy drzewa parku, a rano budzi nas śpiew ptaków.
Zwierzaki już się zaaklimatyzowały, w ciągu dnia Colette leży na trawce obok kampera i pilnuje domu. Niemcy bardzo przyjaźnie reagują na jej widok i często do niej zagadują:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz