Sobota wybrzmiała nam pod szyldem szalonego Gremlina Rumburaka, czyli (dla tych, którzy się jeszcze nie domyślili) naszej Agnieszki.
Ale po kolei, przecież jesteśmy na festiwalu filmowym. Dzisiaj znów dwie projekcje: Europejskie Debiuty Krótkometrażowe (fabuły) i "Eroica" Andrzeja Munka. Filmy krótkometrażowe jak zwykle (w większości) udane, natomiast Eroica to... po prostu klasyka polskiego kina.
W przerwie między filmami skoczyliśmy do domu na obiadek:
Pogoda na szczęście już się odrobinę uspokoiła, jednak mamy efekty wczorajszego przemoczenia. Nonszalancja nie popłaca, Magda cierpi dziś na lekkie przeziębienie pęcherza, miejmy nadzieję, że szybko minie - gorący termofor trzyma ją przy życiu;)
A wieczorem imprezka, świętujemy! Poszliśmy w czwórkę (my i Rumburaki) do knajpy, wcinaliśmy pieczone ziemniaczki i piliśmy (oni wino, my herbatkę).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz