niedziela, 24 lipca 2011

%

Dziś zaplanowaliśmy tylko jeden film, gdyż obawialiśmy się, że będzie on zbyt ciężki - okazało się jednak, że wcale tak źle nie było. "It Is Fine. Everything Is Fine!" Crispina Glovera to film ilustrujący seksualne marzenia upośledzonego Stevena Stewarta. Scenariusz do tego filmu został napisany przez samego Stewarta i on sam też zagrał główną rolę (zmarł miesiąc po zakończeniu zdjęć do tego filmu). Film był czymś dużo więcej niż tylko widokiem upośledzonej osoby uprawiającej seks, jego celem było pokazanie w zupełnie innym świetle  upośledzonego człowieka, złamanie tabu i danie widzowi dużo do myślenia.
Niestety Magdy pęcherz mocno dał się we znaki, po filmie Tomek pędem pojechał do domu po zapomniany termofor, a Agnieszka zabrała Magdę na grzane piwo do knajpy. Cel był taki, żeby postawić tancerkę na nogi przed wieczornymi występami - w końcu to miał być pierwszy wieczór we Wrocławiu, kiedy nie padało i nie było żadnej imprezy urodzinowej:) Na szczęście misja się powiodła, efekt uboczny w postaci upicia abstynentki na szczęście minął do pokazów, a przy okazji było trochę śmiechu (trzeba tu wspomnieć, że Magda piwa nie piła od kilku lat, a w tym roku nie miała okazji jeszcze pić żadnego alkoholu w ilości większej niż jeden łyk).
Na rynek dotarliśmy z lekkim opóźnieniem, na miejscu spotkaliśmy miejscowego kuglarza, który towarzyszył nam przez część wieczoru. W sumie zrobiliśmy jeden pokaz, gdyż o 22.00 zaczęła się projekcja filmu na świeżym powietrzu, a z drugiej strony rynku nie było już ludzi. Tak czy inaczej nasz pierwszy występ we Wrocławiu zaliczony, więc jesteśmy dosyć zadowoleni.
Poznaliśmy dwóch chłopaków, którzy spędzili z nami cały wieczór, towarzysząc nam w wędrówkach z jednego końca rynku na drugi. Gdy uznaliśmy, że żadnego pokazu już dziś nie zrobimy, poszliśmy do knajpy na imprezę Filmastera, na której mieli być Krzyś z Agnieszką. Krzysia i Agnieszki nie było, co nie przeszkodziło nam w spędzeniu tam prawie dwóch godzin w towarzystwie filmomaniaków z Filmastera i dwóch przypadkowo poznanych kumpli:)
Pogoda na szczęście już się unormowała i jest idealna: nie za ciepło, zero deszczu. Collette cały dzień spędza przy kamperze na świeżym powietrzu i jest z tego bardzo zadowolona. W końcu możemy Wam pokazać jak wygląda nasza miejscówka przy cmentarzu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz