poniedziałek, 2 stycznia 2012

Zwrot o 180 stopni

Nasz pierwszy pracowity dzień w nowym roku okazał się być wręcz szokujący i zadecydował o całkowitej zmianie planów. Jak zapewne wiecie mieliśmy zamiar lada dzień wyruszyć do Hiszpanii i tym samym uciec zimie, która jak na razie ucieka przed nami. Zamiast do Hiszpanii jedziemy do Polski.
Tomek, gdy tylko wstał udał się do kampera zbadać sprawę mokrej ścianki. Zerwał fragmenty okleiny i okazało się, że na całej długości akowy, po prawej i po lewej stronie mamy wilgotną i zgrzybiałą sklejkę.


W praktyce oznacza to tyle, że naprawę koniecznie należy zrobić natychmiast, ponadto nie jesteśmy w stanie samodzielnie wymienić ścian alkowy!
Usiedliśmy natychmiast do poszukiwania rozwiązania. W niemieckiej rzeczywistości taka naprawa kosztuje więcej niż nasz kamper jest wart, zostaliśmy więc zmuszeni do zanurzenia się w polską rzeczywistość. Niestety i tu sprawa nie wygląda ciekawie... Zadzwoniliśmy do wszystkich trzech polskich firm, o których wiemy, że są dobre i zajmują się takimi sprawami. W jednym miejscu zaproponowano nam termin na marzec lub kwiecień. W drugim, po wymianie maili ze zdjęciami facet powiedział, że w lutym odpowie nam, czy chce się w ogóle takiej naprawy podjąć. Nasza ostatnia nadzieja była w firmie Duni, która montowała nam baterię słoneczną, jednak ich najbliższy wolny termin jest w wakacje. Na szczęście koleś przypomniał sobie o firmie z Częstochowy specjalizującej się w odnawianiu zamokniętych przyczep i samochodów kempingowych, namiary mamy dostać jutro w mailu.
Cały dzień nam zleciał na omawianiu naszej sytuacji i szukaniu wyjścia. Po południu skoczyliśmy na chwilę do Enzo, a wieczorem dalej kombinowaliśmy co tu zrobić. Wpadł nam też do głowy pewny pomysł - gdyby okazało się, że mamy czekać długo na termin naprawy, może warto zatrudnić się przy rozbiórce Funkelstadt?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz