piątek, 13 stycznia 2012

Piątek trzynastego

Nie jesteśmy przesądni, lubimy czarne koty, nie boimy się drabiny, a piątek 13 zwykle jest zwyczajnym dniem, jak każdy inny. Dziś było nieco inaczej, chociaż winę zamiast na czarnego kota możemy co najwyżej zrzucić na czarnego psa...
Plan był taki, że wstajemy bardzo wcześnie i jedziemy do Częstochowy odstawić kampera do remontu. Tak się złożyło, że obudziliśmy się chwilę później niż chcieliśmy i w związku z tym poprosiliśmy śpiącego jeszcze Krzysia, żeby wyprowadził Collette. Wygrzebaliśmy się w końcu z domu i już mieliśmy wyjeżdżać z osiedla, gdy dostaliśmy telefon – Collette się rozchorowała, a przejaw tego można było znaleźć w kuchni na podłodze...
Wróciliśmy do domu, posprzątaliśmy i zrobiliśmy naradę. Chory piesek nie mógł zostać sam w domu, Krzyś miał cały dzień spędzić w pracy, a Agnieszka na uczelni. Nie było wyboru, postanowiliśmy, że Tomek pojedzie sam, a Magda zostanie i będzie opiekować się Collette.
Koniec końców wyszło na dobre. Magda porządnie się wyspała, a popołudnie spędziła z mamą w Kwadracie:) Tomek z powodzeniem wypełnił misję kamperową i wrócił jeszcze przed północą pociągiem z dwoma przesiadkami. A Collette okazała się być zupełnie zdrowa, jakby chodziło jej tylko o to, żeby Magda została w domu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz