Weekend spędziliśmy na odwiedzinach rodziny w Międzyrzeczu, której dawno nie widzieliśmy, a za którymi mocno się stęskniliśmy:) W sobotę rano, zanim wyjechaliśmy, Magda zdążyła jeszcze skoczyć na łyżwy i rozruszać organizm przed popołudniowym obżarstwem, a Tomek przyjął pana od pralki, który zakleił dziurę w bębnie. Dziura ta, już druga z kolei, była spowodowana pozostałościami dawno zaginionego, wiecznego pióra Tomka firmy Waterman – swoją drogą dobra firma, która produkuje sprzęty biurowe mogące przetrwać we wnętrzu pralki pół roku:) Identyczne pióro Tomek dostał w nagrodę za swoją pracę magisterską, miejmy nadzieję, że będzie równie wieczne;)
Do Międzyrzecza dojechaliśmy autobusem, z dworca odebrał nas Piotrek i pojechaliśmy do dziadków. Jak zwykle na miejscu najedliśmy się do syta pysznościami i nacieszyliśmy się ciepłem rodzinnej atmosfery. Wieczór spędziliśmy z Moniką i Leszkiem, rozmawiając do późna, opowiadając o naszych nowych planach i zamiarach.
Niedziela natomiast była dla nas bardzo szczęśliwa:) Pierwszy i jedyny kupiec zainteresowany Magną, po długich pogawędkach zdecydował się na kupno i nawet podpisał już umowę:) Facet spełnia nasze wymagania, czyli będzie dbał o nasz ukochany motor i na swój sposób dopieści te jego części, które my pominęliśmy. Najważniejsze jest jednak to, że będzie na niej jeździł, a jak wiemy każdy motor zasługuje na to, żeby mknąć po szosie, a nie rdzewieć w garażu.
Niespodziewanie okazało się, że dzisiaj urodziny obchodzi Kacper, załapaliśmy się więc na uroczysty obiad i torcik w szerszym gronie niż się spodziewaliśmy.
Michalinka (zupełnie sama), ku radości całej rodziny przygotowała taneczną niespodziankę dla brata:)
Było wesoło i przyjemnie, a do Poznania wróciliśmy samochodem razem z Martyną i Piotrem.
Nasz kamperowy ekspert Andrzej mimo niedzieli pracował i jak zwykle przesłał fotki dokumnetujące postępy prac.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz