Podczas ostatnich dni
poczyniliśmy nowe postępy związane z przygotowaniami do pokazu,
chociaż wiele rzeczy pozostaje jeszcze do zrobienia. Magda zaczęła
pracę nad ostatnią częścią choreografii i jak się okazało,
jest ciężko, zgodnie z przewidywaniami. Taniec na podłodze jest
bardzo obciążający dla mięśni, pomimo tego, że Magda od
miesiąca intensywnie ćwiczy, i tak pojawiły się u niej zakwasy...
Oczywiście i w tym tygodniu utrzymała regularność swoich
ćwiczeń:) Pracowaliśmy nad konstrukcją nowej korony ogniowej,
Magda szyła płaszcz, a Tomek dostosowywał sprzęt ogniowy (trzeba
było nałożyć więcej kewlaru na głowice od hula hop, gdyż za
krótko się paliły). Robiliśmy też codziennie jedną próbę,
oraz raz porządnie przećwiczyliśmy bodypainting, a Magda dodatkowo
przećwiczyła makijaż na twarzy. Tak więc wygląda Feniks z pełnym
makijażem (niestety na zdjęciu nie widać bodypaintingu, który
jest na bokach Magdy talii).
W KOKu było jeszcze
więcej stresu... Niestety uczelnia chyba postanowiła zrobić
porządek ze swoim budynkiem, gdyż we wtorek pojawiła się
inspekcja, która pod pretekstem sprawdzenia bezpieczeństwa
przeciwpożarowego wypytywała ludzi tam mieszkających o wszystko co
się dało. Okazało się też, że ktoś złożył (kolejną) skargę
na szczekanie Collette i głośną muzykę podczas naszych prób...
Ponadto ci mili ochroniarze, którzy pozwolili nam ładować kampera
w zeszłym tygodniu wcale nie byli tacy mili, gdyż złożyli raport
z naszej kradzieży prądu i tym samym dostaliśmy ostatnie
ostrzeżenie (dobrze, że nikt nas nie przyłapał w
poniedziałek...). Wszyscy w KOKu są mocno przejęci tą sprawą,
jednak na razie nic nie można zrobić. My tymczasem mieliśmy
kolejny kryzys związany z prądem i uratował nas z niego Filip,
który zorganizował nam podłączenie do prądu u swojego sąsiada z
parteru. Filip mieszka jakieś dwieście metrów od KOKu, jednak
większość wolnego czasu spędza właśnie tu:) Ładowaliśmy
kampera przez prawie dwa dni, jednak mieszkanie tam nie jest
przyjemne, gdyż między budynkami i pod drzewem jest bardzo ciemno.
W końcu przenieśliśmy się z powrotem na naszą ulicę.
Przez ostatnie dni
Grzesiek i Rysia nadal byli w Dreźnie i spędzali z nami dużo
czasu. W poniedziałek skusili się nawet na wspólne rozciąganie i
trening siłowy, rutyna Magdy, która trwała trzy godziny:) Niestety
Grzesiek nie wytrwał do końca, gdyż naciągnął sobie zbyt mocno
jakiś mięsień i bardzo zaczęła go boleć noga... Rysia i Tomek
natomiast wytrwali dzielnie, chociaż następnego dnia Rysia
narzekała na zakwasy;) Oprócz rozciągania spędziliśmy z nimi
trzy wieczory wesoło sobie rozmawiając i spędzając czas w kuchni
(Grzesiek lubi gotować).
Z dobrych wieści – mamy
lokatorów do mieszkania w Grodzisku! Bardzo nas to cieszy, gdyż
jest to rodzina, która jest zdecydowana wynajmować przez kilka lat,
tak więc nie będziemy się musieli martwić mieszkaniem przez jakiś
czas:) Wszystkie dokumenty potrzebne do podpisania umowy Tomek
przesłał tacie, tak więc czekamy tylko na potwierdzenie:)
Tak tylko chcę Wam dać znać, że bloga dalej czytamy i ciekawi jesteśmy, co dzieje się teraz - mamy nadzieję, że dobrze się dzieje :-) Serdecznie pozdrawiamy, A&A&Ł
OdpowiedzUsuń