Od rana przygotowywaliśmy
się do warsztatów, w końcu to my mieliśmy być głównymi
prowadzącymi, chociaż Grzesiek powiedział, że nam pomoże. W
zasadzie mieliśmy te warsztaty prowadzić razem z Georgiem, ale w
ostatniej chwili wypadł mu jakiś wyjazd i ostatecznie nie
przyszedł. O trzynastej zeszli się uczestnicy i rozsiedliśmy się
na fotelach w ogródku.
Krótki wstęp zamienił
się w ponad godzinną pogadankę o występach ulicznych. Przez
ostatnie lata zebraliśmy ogromną ilość wiedzy i doświadczeń, a
do tego Grzesiek i Rysia dorzucili swoją wiedzę, a uczestnicy
pytali bez końca. Ostatecznie było już wszystkim tak zimno, że
poszliśmy się trochę rozruszać i rozpoczęliśmy część
praktyczną.
Po rozgrzewce Grzesiek
zrobił krótką lekcję o tym jak głośno mówić, żeby nie
krzyczeć, po czym podzieliliśmy się na grupy. Grzesiek poprowadził
zajęcia z poi:
a Magda z ruchu:
Poza tym w przerwach kto
chciał uczył się korzystania z innych rekwizytów, w tym z kija,
bata, levisticka, devilsticka i veil poi.
Gdy zrobiło się zimno i
głodno poszliśmy do kuchni, gdzie Uwe zrobił dla wszystkich zupę.
Po obiedzie zaczęliśmy się przygotowywać na wieczór, gdyż w
planach mieliśmy występy uliczne. Kto chciał mógł zrobić sobie
makijaż, Magda oczywiście służyła pomocą.
Gdy wszyscy byli gotowi
pojechaliśmy do miasta, Magda miała przyjemność jechać wraz z
Uwe na jego tandemie. Było to dość intensywne przeżycie, gdyż
Uwe jeździ szybko, a ponadto jest na tyle wysoki, że Magda nic nie
widziała, mogła się tylko rozglądać na boki.
Rozstawiliśmy się jak
zwykle pod Frauenkirche, uruchomiliśmy muzykę i rozpoczęliśmy jam
session. Każdy mógł chwycić za swój ulubiony sprzęt, wszyscy z
radością próbowali tego, czego dziś się nauczyli. Uwe zapowiadał
nasze pokazy bez użycia mikrofonu i jesteśmy pewni, że słychać
go było na drugim końcu placu:) Magda miała ogromną satysfakcję
gdy zobaczyła jak jedna z uczestniczek wykorzystała w swoim
występie wskazówki taneczne i ruchowe. A Tomek po raz pierwszy w
życiu podpalił kij i wystąpił dwukrotnie! Było rewelacyjnie,
tańczyliśmy, bawiliśmy się i nawet wpadło nam do kapelusza kilka
monet. Rewelacja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz