Tak jak się spodziewaliśmy, weekend
mieliśmy pracowity. W piątek o świcie Tomek wyruszył do Warszawy,
żeby cały dzień tłumaczyć sesje indywidualne z Nowozelandczykiem
Autorim. Już rano bolało go gardło, jednak do wieczora stracił
zupełnie głos, ledwo dał radę na ostatnich sesjach. Ciężko było
nam się wieczorem porozumieć przez telefon;) Magda cały piątek
spędziła na szyciu kostiumu i innych przygotowaniach do występu, a
w sobotę również wyjechała do Warszawy.
Scena na której przyszło nam występować okazała się być bardzo przyzwoita, jednak publiczność nie tak liczna jak planowano. Tak czy inaczej pokaz się udał i podobał, a to najważniejsze. Kostium zdał egzamin, w związku z czym Magda z nowym zapałem będzie go ulepszać:) Dwunastogłowicowe hula hop wygląda imponująco:
Po pracy zostaliśmy zaproszeni przez Irenę i Andrzeja na rewię do Teatru Sabat. Coś takiego jak klasyczna rewia od dawna wzbudzała zainteresowanie zwłaszcza Magdy, więc bardzo ucieszyliśmy się z zaproszenia. Występ odbywał się w pięknej sali, do której zostaliśmy zaprowadzeni przez panią, zajmującą się wprowadzaniem gości. Wnętrze wyjątkowo eleganckie, usiedliśmy przy stoliku i w oczekiwaniu na rozpoczęcie spektaklu zamówiliśmy jedzenie, gdyż właśnie taka forma oglądania rewii jest tu przyjęta (a byliśmy bardzo głodni).
Scena na której przyszło nam występować okazała się być bardzo przyzwoita, jednak publiczność nie tak liczna jak planowano. Tak czy inaczej pokaz się udał i podobał, a to najważniejsze. Kostium zdał egzamin, w związku z czym Magda z nowym zapałem będzie go ulepszać:) Dwunastogłowicowe hula hop wygląda imponująco:
Po pracy zostaliśmy zaproszeni przez Irenę i Andrzeja na rewię do Teatru Sabat. Coś takiego jak klasyczna rewia od dawna wzbudzała zainteresowanie zwłaszcza Magdy, więc bardzo ucieszyliśmy się z zaproszenia. Występ odbywał się w pięknej sali, do której zostaliśmy zaprowadzeni przez panią, zajmującą się wprowadzaniem gości. Wnętrze wyjątkowo eleganckie, usiedliśmy przy stoliku i w oczekiwaniu na rozpoczęcie spektaklu zamówiliśmy jedzenie, gdyż właśnie taka forma oglądania rewii jest tu przyjęta (a byliśmy bardzo głodni).
Zdjęcie ze strony www.um.warszawa.pl
Sam występ wzbudził u nas mieszane
uczucia. Z jednej strony było wesoło, zwłaszcza gdy Irena
wtórowała piosenkarzom przy rosyjskiej pieśni, z drugiej jednak
strony... Szkoda gadać. Nie sposób było nie zauważyć, że
tancerki tańczą nierówno, piosenkarze śpiewają z playbacku, a
niektóre dziewczyny nie znają nawet dobrze kroków. Jak na jedyną
rewię w Polsce teatr Małgorzaty Potockiej wypadł bardzo słabo,
nawet w oczach takich laików jak my, którzy nigdy porządnej rewii
nie widzieli. Tak czy inaczej cieszymy się, że mieliśmy okazję to
zobaczyć, zwłaszcza, że jedzenie było wprost wyśmienite, mimo
tego, że wszystko było z poza karty (w karcie brak wegetariańskich
potraw).
Dzisiaj natomiast dokulaliśmy się
pociągiem z Warszawy do Poznania i po krótkim odpoczynku
przygotowywaliśmy się do jutrzejszego wyjazdu do Drezna. We wtorek
musimy się pojawić w tamtejszym urzędzie, zorganizowaliśmy sobie
nocleg na Couch Surfingu i jedziemy samochodem Krzysia i Agnieszki.
Chcemy się też spotkać z Enzo, dlatego jednym z elementów
przygotowań było upieczenie dla niego ciasteczek, których część
dostanie nasza Couch Surfingowa gospodyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz