Dziś wieczorem Tomek wrócił z
Krakowa, bardzo zadowolony, gdyż praca tłumacza przynosi mu dużo
satysfakcji. Tłumaczył tam sesje indywidualne i seminarium tego
samego Nowozelandczyka co ostatnio, szło mu dobrze, chociaż jego
gardło nie jest jeszcze w najlepszej formie. Pogoda była piękna, w
przerwach mógł przechadzać się po krakowskim rynku, jadać obiady
w Glonojadzie i podziwiać artystów ulicznych, którzy tak licznie
wylegli na ulice. W tym czasie stęskniona Magda robiła wszystko,
żeby wyzdrowieć, co mniej więcej jej się udało. Dzisiaj nie
wytrzymała i wyszła z łóżka, żeby zająć się drobnymi
domowymi sprawami. Jako że przyszła przesyłka z ozdobami do
spódnicy ogniowej, Magda nie mogła się oprzeć i przyszyła je od
razu:) Kostiumowi brakuje już tylko guzików, które trzeba jeszcze
zamówić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz