Ledwo zdążyliśmy wziąć oddech po
sportach zimowych, już czas na sporty wodne. Dobrze się wyspaliśmy
i Magda z Agnieszką pojechały odebrać Collette. Piesek szczęśliwy,
ani mu w głowie wracać do nas:) Jednak jak to się mówi, rodziny
się nie wybiera – Collette musiała zrezygnować z niezwykłej
gościnności mamy Agnieszki i zadowolić się swoimi dotychczasowymi
opiekunami. Magda, bardzo wdzięczna pani Kaźmierczak za pomoc, spałaszowała cały talerz ciasteczek upieczonych z okazji
walentynek w centrum nurkowym Dive Me Crazy, których kolejna porcję
zjadła później, na szkoleniu. Po powrocie do domu trzeba było już
wychodzić na basen – na dziś mieliśmy wyznaczony termin naszej
przygody z nurkowaniem:)
Zajęcia odbywały się na basenie w
Termach Maltańskich, w małych, sześcioosobowych grupach. Wszyscy w
czwórkę wraz z jeszcze jedną przypadkową parą przeszliśmy
godzinne przygotowanie teoretyczne prowadzone przez tatę Agnieszki,
podczas którego musieliśmy podpisać mnóstwo papierów
stwierdzających, że jesteśmy zdrowi na ciele i umyśle.
Dowiedzieliśmy się jak uniknąć wszelkich niebezpieczeństw
związanych z nurkowaniem, takich jak rozsadzenie płuc powietrzem
zmieniającym ciśnienie itp.
Po części teoretycznej ubraliśmy się
w pianki, dostaliśmy butle i weszliśmy do wody, na każda parę
przypadał jeden instruktor, więc bez trudu mogliśmy opanować
podstawy. Najtrudniejsze okazało się wyrównywanie ciśnienia w
uszach. Co pół metra głębokości trzeba było zatkać nos, albo
przełknąć ślinę, czasami wiele razy pod rząd. Można było
usłyszeć odgłos przypominający powietrze wypuszczane przez
wentyl, a jak ciśnienie było źle wyrównane, to potwornie bolały
uszy. Gdy poczuliśmy się już w wodzie swobodnie, mogliśmy sami
pływać gdzie nas poniosło, oczywiście w obrębie basenu, a na
pamiątkę nagrano nam filmik (Magda ma żółtą butlę, a Tomek
szarą):
Po wyjściu wszyscy oprócz Magdy
narzekali na ból uszu. Dla niej natomiast było to niezwykłe
przeżycie, jeszcze nigdy nie czuła się tak zrelaksowana, a
normalnie nie lubi pływać, bo denerwuje ją woda na twarzy... Jedno
jest pewne, kurs nurkowania prędzej czy później na pewno zrobimy,
tylko Tomek musi dać się przekonać, że z tymi uszami to mija wraz
z nabytym doświadczenie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz