niedziela, 12 lutego 2012

Deep deep down!

Ledwo zdążyliśmy wziąć oddech po sportach zimowych, już czas na sporty wodne. Dobrze się wyspaliśmy i Magda z Agnieszką pojechały odebrać Collette. Piesek szczęśliwy, ani mu w głowie wracać do nas:) Jednak jak to się mówi, rodziny się nie wybiera – Collette musiała zrezygnować z niezwykłej gościnności mamy Agnieszki i zadowolić się swoimi dotychczasowymi opiekunami. Magda, bardzo wdzięczna pani Kaźmierczak za pomoc, spałaszowała cały talerz ciasteczek upieczonych z okazji walentynek w centrum nurkowym Dive Me Crazy, których kolejna porcję zjadła później, na szkoleniu. Po powrocie do domu trzeba było już wychodzić na basen – na dziś mieliśmy wyznaczony termin naszej przygody z nurkowaniem:)
Zajęcia odbywały się na basenie w Termach Maltańskich, w małych, sześcioosobowych grupach. Wszyscy w czwórkę wraz z jeszcze jedną przypadkową parą przeszliśmy godzinne przygotowanie teoretyczne prowadzone przez tatę Agnieszki, podczas którego musieliśmy podpisać mnóstwo papierów stwierdzających, że jesteśmy zdrowi na ciele i umyśle. Dowiedzieliśmy się jak uniknąć wszelkich niebezpieczeństw związanych z nurkowaniem, takich jak rozsadzenie płuc powietrzem zmieniającym ciśnienie itp.
Po części teoretycznej ubraliśmy się w pianki, dostaliśmy butle i weszliśmy do wody, na każda parę przypadał jeden instruktor, więc bez trudu mogliśmy opanować podstawy. Najtrudniejsze okazało się wyrównywanie ciśnienia w uszach. Co pół metra głębokości trzeba było zatkać nos, albo przełknąć ślinę, czasami wiele razy pod rząd. Można było usłyszeć odgłos przypominający powietrze wypuszczane przez wentyl, a jak ciśnienie było źle wyrównane, to potwornie bolały uszy. Gdy poczuliśmy się już w wodzie swobodnie, mogliśmy sami pływać gdzie nas poniosło, oczywiście w obrębie basenu, a na pamiątkę nagrano nam filmik (Magda ma żółtą butlę, a Tomek szarą):


Po wyjściu wszyscy oprócz Magdy narzekali na ból uszu. Dla niej natomiast było to niezwykłe przeżycie, jeszcze nigdy nie czuła się tak zrelaksowana, a normalnie nie lubi pływać, bo denerwuje ją woda na twarzy... Jedno jest pewne, kurs nurkowania prędzej czy później na pewno zrobimy, tylko Tomek musi dać się przekonać, że z tymi uszami to mija wraz z nabytym doświadczenie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz