Po tym jak pożegnaliśmy
odwiedzających nas Irenę i Andrzeja, którzy dziś wpadli tylko na
herbatkę i popędzili z powrotem do Polski, Magda poszła spędzać
czas i pracować na komputerze w KOKu. Tomek został w kamperze
oczekując kolejnego gościa z Polski, tym razem starego znajomego
rodziny, którego Tomek nie widział naprawdę kopę lat, a który
akurat dzisiaj jechał przez Drezno i zapowiedział się z rana, że
wpadnie. Spotkanie odbyło się dopiero wieczorem, a kilka godzin
czekania zostało wykorzystane na czynności typowo odpoczynkowe,
była drzemka, uroczyste parzenie i picie herbatki, kontemplacje...
Samo spotkanie trwało zaledwie
półtorej godziny, co na początek było pewnie akurat w sam raz.
Każdy pokrótce opowiedział co się u niego działo przez lata
nie widzenia, a ponieważ nasz gość jest jeszcze bardziej oszczędny
w słowach niż Tomek, to gdyby gospodarz nie przejął
przewodnictwa w rozmowie, mogłoby to poskutkować dość cichym
spotkaniem. Na koniec przyszła z KOKu Magda, aby poznać tego jakby
nie było ważnego znajomego.
Gdy zostaliśmy sami, zjedliśmy późną
obiadokolację omawiając wydarzenia dzisiejszego dnia, po czym
poszliśmy spać.
Latajacy Dywanie co dalej z wpisami? Jest jeszcze parę osób które Wasze wpisy czyta, więc może dla nich postaracie się o coś nowego! Jaki w końcu był finał Waszych przygotowań do koncertu. Samo przedstawienie - czy było udane, kiedy maiało miejsce itp, itd. Heniek
OdpowiedzUsuńo tak, tak! Słusznie napisane! Czekamy na nowe posty :)
OdpowiedzUsuń